Autor |
Wiadomość |
Unda |
Wysłany: Czw 21:03, 20 Lis 2014 Temat postu: |
|
Artur napisał: | sposób jej przedstawienia nie bardzo mi odpowiada. Na przykład samo podanie jakichś zasad (zwanych zaleceniami) nakreśla pewne ramy własnowierstwa i niejako zaprzecza idei "własnej wiary". |
Te zalecenia są konieczne, bez tego można by zarzucić własnowiercom, że mogą robić co tylko chcą tłumacząc to swoją wiarą. To rozsądne, że ta idea pozostawia wolność, ale nie pozwala łamać praw człowieka ani żyć w kompletnej stagnacji i nazywać tego "wyznaniem".  |
|
 |
Artur |
Wysłany: Śro 13:56, 23 Sty 2008 Temat postu: |
|
Ewador napisał: | Ja wierzę w siebie, w swoje ideały, marzenia, w siłę uczuć, dobra. To jest moja wiara. Moje poglądy to moje przykazania. |
To jest wiara, która najlepiej sprawdza się w życiu. Sam jestem religijnym wyzwoleńcem, ale nie nazwę siebie tym czy tamtym, bo z każdej religii czy idei wybieram to, co potrafię dopasować do obrazu świata widzianego z mojej perspektywy (czyli można powiedzieć, że jestem takim ideologicznym mieszańcem ).
Jeśli zaś chodzi o samo własnowierstwo, to o ile idea jest warta popularyzacji, to już sposób jej przedstawienia nie bardzo mi odpowiada. Na przykład samo podanie jakichś zasad (zwanych zaleceniami) nakreśla pewne ramy własnowierstwa i niejako zaprzecza idei "własnej wiary". BTW Chyba wszystkie religie opierały się na jakichś zaleceniach (wskazówkach uznanych za jedyne możliwości do osiągnięcia "zbawienia"), które z czasem zmieniły się w przykazania wiary, bo ludzi trzeba było jakoś zdyscyplinować (dla ich własnego dobra ). Do tego każdy punkt z określeniem "dąży", "stara się", "powinien" stoi w sprzeczności z punktem 1, który tak naprawdę jest chyba punktem wyjściowym. Reszta to tylko niektóre (wybrane) jego rozwinięcia w formie wskazówek "jak być własnowiercą" lub znaków rozpoznawczych "czy zmierzam do tego, żeby być własnowiercą". Tylko że człowiek myślący (a każdy własnowierca ponoć też się do takich zalicza ) jest w stanie sam wymyślić dowolne rozwinięcia i sposoby realizacji zasady "własnej wiary".
Poza tym jestem za nazywaniem rzeczy po imieniu a nie rzucaniem haseł, które może nieźle brzmią ideologicznie, ale nie wskazują prawdziwej przyczyny problemów, które chce się rozwiązać. Bo te "dyktatorskie twory religijne" zostały stworzone przez ludzi i są tylko skutkiem naszych działań (powstały na gruncie naszej zbiorowej świadomości). Jeśli ludzie się nie zmienią, to będą w stanie wprowadzić kilka modernizacji (niekoniecznie tych, które wnoszą nową jakość i tak, żeby całość sprawnie funkcjonowała) i/lub nazwać "nowe" twory inaczej.
Stworzenie lepiej zorganizowanego i funkcjonującego społeczeństwa oraz struktur wspierających jego rozwój wymaga szerszego spojrzenia na człowieka, społeczeństwo i cały świat (wtedy niektóre twory same się rozpadną). Bo wszystkie nowe struktury trzeba budować od podstaw a w tym przypadku jest to świadomość ludzi - wszystkich razem i każdego z osobna.
Tak na marginesie.
Martina napisał: | Czy Ateista jest Własnowiercą? Spierałabym się z tym. Ateista po prostu nie wierzy w istnienie bytów wyższych a Własnowierca szuka własnego Boga. To w pewien sposób wyklucza samo siebie. |
Niekoniecznie. Ateista może uważać siebie za byt najwyższy i tym samym jedynego "boga" na Ziemi.
PS. Ludzie powracający na łono kościoła robią to albo z chęci dodatkowego zabezpieczenia się "tak na wszelki wypadek, przecież nie zaszkodzi", albo w trakcie swoich poszukiwań zwątpili w ich sens. Ten drugi przypadek jest dosyć częsty wśród tych, którzy wybierają się na poszukiwania za namową lub przykładem innych (np. usłyszeli, że tak lepiej), lecz tak do końca nie wiedzą czego szukają (nikt im tego nie wyjaśnił albo po prostu nie byli w stanie zrozumieć). Przez to nieustannie towarzyszy im zwątpienie, bo nie są oni pewni czy robią to, co powinni. A jeśli nawet pójdą dobrze i znajdą to, co mieli znaleźć (zgodnie z zapewnieniami innych), to albo tego nie rozpoznają, albo nie uwierzą innym, że właśnie to mieli znaleźć, albo się rozczarują (mogą nawet poczuć się oszukani), bo nie spełni to ich oczekiwań.
A tak naprawdę wszystko to, czego szukamy, jest w nas - dookoła nas są tylko widoczne efekty tego, kim jesteśmy.  |
|
 |
Ewador |
Wysłany: Pon 14:37, 21 Sty 2008 Temat postu: |
|
Najważniejsze chyba jest to, aby każdy sie zatrzymał i zastanowił. zadał pytanie i spróbował na nie odpowiedzieć. |
|
 |
Nutella |
Wysłany: Pon 10:32, 21 Sty 2008 Temat postu: |
|
myślę że też zależy od pojedynczych przypadków, tak samo jak nie wszyscy chrześcijanie wierzą w ten sam sposób...
ja już sama nie wiem w co wierzę.  |
|
 |
Manna |
Wysłany: Pon 10:20, 21 Sty 2008 Temat postu: |
|
Cóż ja akurat nie wiem jak jest z ateistami.
Wiem tylko tyle co mi łaskawie koleżanka powiedziała. |
|
 |
Ewador |
Wysłany: Nie 14:18, 20 Sty 2008 Temat postu: |
|
Ja wierzę w siebie, w swoje ideały, marzenia, w siłę uczuć, dobra. To jest moja wiara. Moje poglądy to moje przykazania. |
|
 |
Martina |
Wysłany: Nie 16:20, 23 Gru 2007 Temat postu: |
|
To, że Ateista wierzy w siebie to jest po prostu nadinterpretacja. Ateista to po prostu osoba, która nie wierzy w istnienie Boga. Każdy Katolik, Buddysta, Jehowy wierzy też w inne rzeczy i między innymi w siebie.
Czy Ateista jest Własnowiercą? Spierałabym się z tym. Ateista po prostu nie wierzy w istnienie bytów wyższych a Własnowierca szuka własnego Boga. To w pewien sposób wyklucza samo siebie. |
|
 |
Sheila |
Wysłany: Sob 21:50, 22 Gru 2007 Temat postu: |
|
A czemu "dobrze" ?
Ja się prawie rok noszę z zamiarem złożenia aktu apostazji i bynajmniej nie po to, żeby wracać potem do KK. |
|
 |
Manna |
Wysłany: Sob 20:32, 22 Gru 2007 Temat postu: |
|
No to jeśli powrót jest możliwy to dobrze
Ale Ateiści są swojego rodzaju własnowiercami, bo oni wierzą w siebie.
Przynajmniej tak mi powiedziała koleżanka która jest Ateistką  |
|
 |
Sheila |
Wysłany: Pią 1:44, 21 Gru 2007 Temat postu: |
|
Co do ateistów jest taka teoria, że ich nie ma... że każdy w coś-tam wierzy.
Osobiście znam kiku własnowierców-pogan - stworzyli własne ścieżki rozwoju duchowego w oparciu o religie pogańskie/neopogańskie i żyje się im z tym bardzo dobrze. Nie znam natomiast monoteistycznych własnowierców z prawdziwego zdarzenia (filozofia "wierzący-niepraktykujący" się nie kwalifikuje )
Z przepisów prawa kanonicznego: ktoś, kto dokonał apostazji, czyli świadomego, dobrowolnego wyjścia z Kościoła Katolickiego, może do niego powrócić jedynie przez ponowny świadomy i dobrowony chrzest. |
|
 |
Manna |
Wysłany: Czw 18:11, 20 Gru 2007 Temat postu: |
|
Może i lenistwo. Ale jest wiele osób, które uparcie mówią, że są ateistami. Myślisz, że przynajmniej połowo z nich przed śmiercią nie nawróci się. Nie wykona tak zwanej "strzelistej akcji"? |
|
 |
Martina |
Wysłany: Śro 20:33, 19 Gru 2007 Temat postu: |
|
Mi mimo wszystko wydaje się, że jak człowiek wybiera własnowierstwo to rozpoczyna nową drogę, był na tyle mądry i "trzeźwy" żeby otworzyć się i zrozumieć, że religii nie muszą wybierać za nas rodzice. To powinien być nasz świadomy wybór.
A propos tego nawracania przed śmiercią to masz całkowitą rację. Tylko wtedy mówimy o pseudo katolikach itp Nie potrafili oni zrozumieć wiary i też nie potrafili odnaleźć siebie. To jest już bardziej lenistwo niż brak wiary w Boga. |
|
 |
Manna |
Wysłany: Śro 16:34, 19 Gru 2007 Temat postu: |
|
Ale ludzie są na tyle słabi, że przed śmiercią zawsze się nawracają... |
|
 |
Martina |
Wysłany: Wto 16:33, 11 Gru 2007 Temat postu: |
|
Nie wydaje mi się, że osoba która odnalazła swoja drogę wiary chciała "wrócić do kościoła".
Z resztą jest tyle katolików, którzy uznają się za katolików a nie chodzą do kościoła często z lenistwa.
Według mnie oni popełniają większy grzech niż własnowiercy.
I jak wygląda ich sprawa powrotu do kościoła?
Właśnie w mentalności polaków jest coś takiego zakodowane: jak nie chcesz robić tego co "trzeba" to nie rób nic.... lepsze to niż bycie innym..." |
|
 |
Manna |
Wysłany: Pon 16:21, 10 Gru 2007 Temat postu: |
|
Ciekawe. Choć sama nie wyobrażam sobie zrezygnować z religii to mam pełny szacunek do tych co nie odnaleźli się w kościele. I myślę, że dla nich do może być dobrym rozwiązaniem. Tylko jak potem wygląda sprawa powrotu do kościoła? |
|
 |